niedziela, 7 lipca 2013

Epilog.

Monika.
 
25.07.2019, Malediwy.

Kto wiedział, że tak potoczy się moja historia? Kto wiedziała, że będę narzeczoną siatkarza? Kto wiedział, że będę studiować fizjoterapię? Kto wiedział, że będę tolerować mojego brata?
-Co my robimy ze swoim życiem?- pytam się mojego narzeczonego. On patrzy na mnie zza okularów i uśmiecha się cwaniacko.
-Życie toczy się własnym tempem, a my po prostu jesteśmy dodatkiem.
-Filozof się znalazł.
-Mówię tylko prawdę. No bo pomyśl- siada na leżaku, a ja odwracam głowę i patrzę się w jego tęczówki.- spotkaliśmy się, zakochaliśmy się w sobie i bum, nagle będzie ślub. Zresztą chciałaś być koszykarką, a wylądowałaś na fizjoterapii i będziesz mieć tytuł magistra. Nienawidziłaś się ze Zbychem, a teraz dnia bez siebie nie wytrzymacie.
-Może i masz rację...
-Nie może, tylko na pewno, kotku. Zbieramy się?
-Czemu nie...- wstajemy i przytulając się idziemy do naszego bungalowu. Rzucam torbę na kanapę i kładę się na łóżko.- Co będziemy robić?
-Nie wiem.- on kładzie się koło mnie. Leży na łóżku jak debile.- A może...- zmienia pozycję na siedzącą, ja robię to samo i patrzę się na niego.- skoro masz zdanego magistra i lada chwile będziemy mieli ślub, to może byśmy się postarali o potomków?
-Teraz? Tutaj? Na wakacjach?- uśmiecham się do niego.
-Kocham cię, panno K...- nie pozwalam mu dokończyć, bo zachłannie wpijam się w jego usta.
Kochaliśmy się całą noc. Było wspaniale, nigdy się lepiej nie czułam. Lecz około 4 nad ranem chciało mi się cholernie spać, więc oboje zasnęliśmy. Kolejny dni mijały w zawrotnym tępię, opalaliśmy się na plaży, pływaliśmy w Ocenie, a w nocy albo szaleliśmy na parkiecie, albo szaleliśmy w łóżku. W dzień wyjazdu zaraz z rana powitała mnie łazienka. Wymiotowałam jak głupia, ale kiedy skończyłam weszłam wkurzona do pokoju, gdzie mój narzeczony jeszcze sobie smacznie chrapała.
-Zabiję cię!- drę się na cały pokój. Ma gdzieś, ze jest szósta rano, mam gdzieś, że zasnęliśmy o godzinie trzeciej w nocy. Teraz liczy się tylko to jak się czuję.
-Co się stało?- odpowiada jeszcze nieprzytomny.
-Jak sądzisz?- pytam się wściekła.
-Będą małe szkraby, prawda?- pyta z wielkim uśmiechem na twarzy, przy okazji podśmiewa się. Ja nic nie odpowiadam, tylko opuszczam głowę. On podchodzi do mnie i mocno mnie przytula.- Tak się cieszę, kochanie.
Dopiero teraz uświadamiam sobie jakie szczęście mnie spotkało. Mam kochanego brata, który układa sobie życie ze swoją żoną i wymarzoną trójką dzieci. Na Mistrzostwach Europy będę fizjoterapeutką naszej reprezentacji. Ja mam wspaniałego narzeczonego, a za niecały miesiąc będzie moim mężem. Jestem w ciąży, a nasze dziecko będzie miało wspaniałego tatę, wujków i ciocię. Jednak najważniejsze jest to, że kocham Karola i jesteśmy ze sobą szczęśliwi, a ze Zbyszkiem widujemy się codziennie, dosłownie. W końcu nie codziennie mieszka się naprzeciwko domu brata.

_____________________________________________
 Kończymy już to opowiadanie. :) Mi osobiście nie podoba się moja praca, uważam, że to najgorsze opowianie EVER! :) Ale tak czy inaczej chciałabym, aby wszyscy, którzy to czytali, wpisali się, bo w końcu ponad 8 tys. wyświetleń samo się nie nabiło c:

Po Spodku nie został popiół tak jak zamierzałam, bo zaczęło lać c: Atmosfera megahipersuperzajebista! ♥ Tego nie da się opisać, trzeba to poczuć na własnej skórze :3 Ale co najważniejsze byłam na moim pierwszym meczu Reprezentacji Polski i pojawię się ponownie. :) Takich rzeczy się nie zapomina, takie rzeczy pamiętamy latami :]

Więc żegnamy się na dobre ze Zbychem, Monią, Miśkiem, Nikolą i gościem specjalnym... Karolem Kłosem♥ :)
Zapraszam na Przyszłość i Śmierć, gdzie jutro powinien opjawić się nowy rozdział :P
I wraz z Dzuzeppe mamy nową stronkę na FB, na którą serdecznie zapraszamy. :]

Pozdrawiam cieplutko, Maniek ♥

czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 15

Monika. 
 
Od pierwszego meczu chłopców na Mistrzostwach Europy minęło wiele czasu. Do tego czasu zdążyłam się pogodzić, pokłócić i ponownie pogodzić ze Zbyszkiem. Praktycznie codziennie siedzimy przed telewizorem i kibicujemy.
-Kuźwa, atakuj debilu!- drzemy się na całe mieszkanie ze Zbyszkiem od dobrej godziny. Gramy z naszymi przyjaciółmi z południa, którzy nie chcą dać nam wygrać. Cóż za nikczemne są to postacie.
-Misiek, nie zepsuj tego.- modli się Zbyszek. W końcu nie ma się co dziwić, zaraz możemy przegrać seta.
-Kurek cioto, co wyprawiasz?!- tak... moje teksty obrażają każdego po kolei. Zibi nie obraża swoich kolegów, ale mi też za złe tego nie ma.
-Misiu, nie spapraj tego. As, proszę cię as.- rzygam już tym Misiem, ale co ja mogę poradzić... Coś mi się wydaje, że Zbyszek ma więź telepatyczną z Michałem, bo on właśnie postrzelił asa serwisowego... Boję się ich.
-Podaj Piotrkowi! Kurek, co ty odpierdzielasz! Wow Igła! Jupi! Dobrze im tak!
Nie będę mówić więcej wersów, bo nie ma takiej potrzeby. Widzicie jak to wygląda i tak to wyglądało przez cały mecz. A przeklinałam i wkurzałam się na chłopaków, a Zbyszek modlił się oraz rozmawiał telepatycznie z chłopakami.


W bardzo krótkim czasie Mistrzostwa Europy minęły i zajęliśmy 3 miejsce! Zapewne zasłużyliśmy na wyższe podium, ale wygrać z Rosjanami to jest coś wielkiego. Ale wierzyłam, że jest to wykonalne. Wszystko było wspaniale! Powitanie siatkarzy na lotnisku, konferencja prasowa, jajecznica u premiera Tuska i występ w DDTVN! (byłam na planie DDTVN i zakochałam się w telewizji.) Po nagraniu wstąpiliśmy wraz ze Zbyszkiem od wujków w Warszawie. Oczywiście ciocia nie chciała nas w nocy puścić i powiedziała, że mamy u niej nocować. I dalej byłoby kolorowo gdyby nie telefon pana Jarosława- taty Miśka. Gdy Zbyszek odbierał telefon miał uśmiech na twarzy, ale gdy przemówił pan Kubiak uśmiech znikł.
-Dobra, zaraz tam będę.- widziałam jak ciężko było mu przemówić te słowa. Głos mu się łamał, a w oczach widniała złość. Rozłączył się i przemówił do nas.- Muszę jechać do Wałcza. Ciocia może z wami zostać Monia?
-Jasne, że może.- odpowiedziała ciocia, ale widzę, że jest przestraszona.
-Nie, nie mogę! Czemu ty jedziesz do Wałcza?- zapytałam się brata, a ten nie chcę mi powiedzieć.- Zbyszek, gadaj!
-Nie chcę ci tego mówić.
-Zbyszek, co się dzieje?- zapytała się ciocia przymilnie. Ten tylko się na nią patrzy i wiem, że zaraz nam odpowie.
-Michał... jest... w szpitalu.- powiedział to z trudem.
-Co mu jest?- zapytałam ze łzami w oczach.
-Pan Jarek nie chciał mi powiedzieć, tylko chce żebym przyjechał do Wałcza.
-Przyjechali.- poprawiłam go. Spojrzał się na mnie zdziwiony.- Pan Jarek powiedział, żebyś ze mną przyjechał. Słyszałam to. Jadę z tobą czy ci się to podoba czy nie.
Pożegnaliśmy się z wujostwem, którzy powiedzieli, abyśmy uważali podczas drogi. Oczywiście mamy zadzwonić jak będziemy na miejscu i powiedzieć co z Michałem.

Przyjechaliśmy do Wałcza o godzinie 15.00. Przy furtce powitała nas tata Michała i zaprosił do środka. A tam całą rodzinka jak gdyby nic się nie stało. Pani Kubiak robiła kanapki (zapewne dla swego synka), jego brat wraz z małą córeczką siedzieli w salonie i oglądali bajki, a jego żona pomagała pani Jadwidze robić kanapki.
Zdecydowaliśmy, że z panem Jarosławem pojedziemy już do szpitala i tak też zrobiliśmy. Od razu nas wpuszczono, ale straszenie bałam się wejść. Nie chodzi o to, że się boje szpitali czy coś, tylko mogłam się rozryczeć jak to mam w zwyczaju. A przy panu Jarku nie mogłam tego zrobić. Zibi chyba się skapnął, że coś jest nie tak. Złapał mnie prawą dłonią za moją prawą dłoń, co oznaczało, ze jedynie mogłam chodzić tyłem, albo przytulić się do niego. Wybrałam tą drugą opcje. Weszliśmy na salę, na której leżał Kubiak. Kiedy go zobaczyłam do oczy napłynęły mi łzy. Chciałam wyjść na korytarz, aby się rozpłakać, ale nie mogłam. Był pod kroplówką i spał. Nie żeby coś, ale mógłby się ogolić od czasu do czasu. Jego tata zostawił nas, abyśmy „pogadali” z nim. Zbyszek usiadł na krześle, a ja na jego zdrowej nodze. Żaden z nas nie wiedział co powiedzieć.
-Michał.- zaczął cicho Zbyszek.- Michu.
-Misiek, błagam obudź się.- powiedziała ociupinkę głośnie od Zbycha. Kubiak pomału i leniwie otwierał oczy. Lecz kiedy nas zobaczył rozpromienił się na twarzy.
-Co wy tu robicie?- zapytał szczęśliwy.
-W odwiedziny przyjechaliśmy.- zaczęłam.
-Cieszę się, że tu jesteście.
Rozmawialiśmy o przeróżnych bzdetach, byleby tylko Michał nie myślał o tym, że jest w szpitalu. W międzyczasie przyszła rodzina Miśka, Nikola (tak TA Nikola.) i widzę, że podoba się Kubiakowi. W międzyczasie pan Jarek opowiedział co jest z Michałem, dlaczego to ma itp. Potem zaś rozmawialiśmy, tylko we trójkę, ale kończył sę czas odwiedzin, więc musieliśmy spadać do domu.
-Ałł! Moja noga!- zaczął marudzić Zibi.
-Chłopaki, co ja z wami mam! Jednego coś boli, drugiego coś boli... kaleki po prostu!- zaczęliśmy się śmiać. Teki suchar, że aż tost!
-Poczekaj, jak wrócisz do kosza i będziesz w naszym wieku, wtedy pogadamy.- odpowiedział mi Zbychu.
-Ewentualnie wyjdziesz za jakiegoś przystojnego siatkarza, który też będzie ci marudzić nad uchem jak go wszystko boli. - dopowiedział Kubi.
-Ej, przystopuj! Ona ma jeszcze czas na chłopaków.- syknął Bartman
-Mam was i to mi wystarczy.- odpowiadam i przytulam się do Zbysia.
_________________________________________________________________________________
Siemaelohejcześć!
Powracam na chwilę. nie wydaje mi się, aby był wątek Nikoli, ale dlaczego to wam nie powiem c:
Proszę o krytykę, której ostatnio mi brakuje. Chcę abyście ocenili ten rozdział, bo ostatnio nie mam weny, nikt mnie nie motywuje, a tego mi brakuje :)
Już jutro do Spodka, nasi wygrają, po hali zostanie tylko popiół, a zwycięstwo pójdziemy opić :]

Wbijajcie na Przyszłość, mojego twiterra, aska i tumblera, oczywiście, jeżeli macie ochotę się pośmiać :P (wiem, ze macie ochotę :])
Dobra, to narazka, sajonara, baju! ♥
A i jeszcze coś ☺ Dzuzeppe ma nowy projekt, gdzie pojawił się Prolog. :] Zapraszam was na niego, bo jest naprawdę fajny i ciekawy.
Maniek.

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 14


Nikola.

 Zauważyłam Zbyszka. Podeszłam do niego i usiadłam na krześle, na przeciwko niego.
- Cz-cz-cześć.- powiedziałam jąkając się.
- Hej.- odpowiedział z uśmiechem popijając herbatkę. Nie chciałam zwlekać, więc od razu przeszłam do konkretów.
- Co dokładnie chciałeś?- zapytałam z ciekawości.
- Spokojnie. Może chcesz coś do picia?- zapytał olewając moje pytanie. Panie Bartman, grabi pan sobie.
- Wodę poproszę.- opowiedziałam z uśmiechem. Siatkarz zawołał kelnera, któremu złożył zamówienie. Po chwili przed moją twarzą stała szklanka z wodą. Podziękowałam i ponownie trułam dupę Zbyszkowi.- Teraz możesz mówić.- powiedziałam, śmiejąc się.
- No to tak... a co u ciebie słuchać?- zapytała ponownie odchodząc od zadanego mu pytania.
- Oj, przeciągasz strunę Zbigniewie!- kiedy wypowiadałam te słowa na moim licu pjawił się uśmiech.- Mów!- powiedziałam podniesionym głosem.
- Dobra! Bo jest taka sprawa... Widzisz bo... Bo ty...- chłopak nie wiedział co powiedzieć.
- No mów, jak już zacząłeś to skończ.
- Ty...- powiedz to wreszcie, a nie!- Podobasz się Michałowi.
Chwila ciszy. Była to tylko chwila a trwała jak wieczność. Normalnie zatkało mnie, ale coś czuję, że Zbyszek nie kłamie. Przynajmniej tak mi się wydaje. W końcu był dla mnie miły i nie wiedział jak mi to powiedzieć.
- Uff, trochę mnie tym zaskoczyłeś.- wydusiłam z siebie.
- Jestem zaskakujący, no proszę!- odpowiedział ze śmiechem. Uśmiechnięty i wesoły prawił sobie komplementy. Moment to znalazł sobie wspaniały!
- To ja też cię zaskoczę.- powiedziała niezbyt pewnie. W końcu nie znam Zbyszka na tyle długo, żebym mogła mu się zwierzać. Ale cóż, raz się żyje!- On też mi się podoba...
Mina Zbyszka była bezcenna. Z jednej strony był szczęśliwy, zaś z drugiej taki zmieszany... Potem w jego oczach pojawiły się ogniki, a wyraz twarzy był nijaki. Obróciłam się i w tym momencie za mną stał Michał...

__________________________________________________________________________________
Więc teraz nadrabiamy z Nikolką! Jeżeli ktoś nie rozumie to jesteśmy jeszcze przed ME, czyli Michał jest jeszcze w Jastrzębiu, dopiero później wyjedzie. Dlatego nadrabiamy, żeby miało to ręce i nogi :)
Przepraszamy,  że nie informujemy, ale naprawdę nie mamy czasu. Ksiązki nas zasypały, nauka też. Więc teraz wchodzimy na wasze blogi, czytamy, ale nie komentujemy, bo poprostu nie mamy czasu. :(

Komentujcie, wyrażajcie swoje opinie :)
P.S. Maturzystom życzymy połamania piór! Wierzymy w was! :)

Zapraszam was również na coś nowego, coś ze Skrą... mam nadzieje, że się spodoba. Jest już Prolog. Wymykałam się śmierci, zapraszam! <---- Maniek ;]

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 13

Nikola. 
 
Więc nadeszła godzina spotkania. Uff... Trochę się denerwuję, a jeszcze to spotkanie! Co to w ogóle za cyrk?! Wszystko okaże się za jakiś czas...
I mam kobiecy problem, co ubrać? Rurki i T-shirt? Nie no, nie wypada tak się ubrać. Może sukienka? W sumie to nie jest głupi pomysł! Sukienka jest świetnym rozwiązaniem! Do tego szpilki, żeby nie wyglądać głupi przy prawie dwumetrowcach. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż wyglądał tak jak codziennie. Wszystko jest zapięte na ostatni guzik! To wyruszam w drogę, a daleko nie mam...

Doszłam do miejsca spotkania. Michał był już w środku i dotykał ekranu swojego IPhone. Weszłam do knajpy i podeszłam do stolika gdzie siedział Kubiak.
-Hej!- zabrzmiał jego miły i ciepły głos. Wstał przytulił mnie co mnie troszeczkę zdziwiło. Odsunął mi krzesło na którym usiadłam, po czym on zasiadł po drugiej stornie stolika.
-Hej. Em... długo czekasz?- nie wiedziałam co powiedzieć, gdyż przyćmiło mnie jego spojrzenie. Patrzył w moje oczy, ale wcześniej nigdy się tak na mnie nie patrzył.
-Nie, przed chwilą przyszedłem. Cieszę się, że przyszłaś!- odpowiedział z uśmiechem. Facet ma tak melodyjny głos, że rozpływałam się na tym krześle. Ja odpowiedziałam mu tym samym i poprosiłam kelnera o herbatę.
-Słucham szczegółów w sprawie pracy.- zaczęłam.
-No co tu dużo mówić. Wiesz co ma robić menadżer, prawda?- pokiwałam zgodnie głową.- Jest sprawa, którą będziemy musieli obgadać...
-To może przyjdź jutro do mnie? W końcu trzeba omówić to i owo
-Oczywiście, z miłą chęcią przyjdę. -odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
-Tak przy nawiasie, skoro jestem twoim menadżerem to musimy spotykać się codziennie. Taka praca, Michale.- oboje zaśmialiśmy się.
Resztę czasu przesiedzieliśmy na rozmowie, poznawaniu się. Michał to jest naprawdę świetny facet! Ma poczucie humoru, mądrze mówi... ideał krótko ujmując! Zaraz, czyżbym się zakochała? Nie to nie może być prawda, ja się nie zgadzam! To tylko takie moje bzdety... bo ja go nie mogę kochać. To mój szef!
-Nikola, ja muszę spadać, bo kolega chcę wyjść i nie ma z kim zostawić siostry. Zadzwonię do ciebie wieczorem, okej?- złapał moją dłoń, a ja pokiwałam głową. Wstał, przytulił mnie na pożegnanie i wyszedł. Dopiłam herbatę i wyszłam przed restaurację. Miałam czekać na Zbyszka, który zjawił się po chwili.
_________________________________________

Kolejny rozdział w waszych rękach. Krótkie spotkanie, lecz Nikola czuje o co chodzi ze Zbyszkiem. Czekam an wasze opinię :) Następny już niedługo :)
Pozdrawiam Tynka :D

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 12


Monika.

-Kurwa mać! Powiesz mi co ty do cholery tym razem żeś wymyśliła?! Co ci do tego łba zaś strzeliło! Pierwszy dzień w szkole i już takie numery odstawiasz?!- mój brat zaczął się na mnie wydzierać. Szkoda, że Michał, który aktualnie siedział w salonie albo miły sąsiad nie zainterweniował, kiedy słyszał tą wspaniałą wymianę zdań. Siatkarz darł się na mnie od dobrych piętnastu minut, a po moich policzkach spływały łzy.
-Nie drzyj się na mnie! Nie wiesz nawet o co poszło!
-Kurwa czy ty wiesz w jakim świetle pokazuje się teraz nazwisko Bartman?!
-Aha, czyli ty się tylko o własne dupsko boisz!
-Nie zaczynaj! Najlepiej jakbyś w ogóle się nie odzywała i nie ruszała, wtedy byłabyś święta! Ty masz cięty język i tu jest ten problem!
-Chciałam ci uświadomić, że ty też masz!
-Nie zmieniaj tematu, mówimy o tobie!
-Mówimy?! Ty się na mnie wydzierasz! Ja pierdole z tobą to gorzej niż z dzieckiem!
-Ty hamuj się! Nie jestem twoim koleżką, tylko bratem! Aktualnie to opiekunem prawnym, więc nie życzę sobie takiego tonu i odzywek!
-Nie przeklinałabym gdybyś się na mnie do jasnej cholery nie darł!
-Ja już do ciebie słów nie mam! Wiedziałem, że tak będzie! Ja tylko czekałem na twoją pierwszą bijatykę! Jeżeli to w ogóle można pod bójkę podpisać. Wiesz, że ta laska może iść z tym na policję?! Przypominam ci, że masz szesnaście lat i praktycznie za wszystko odpowiadasz jako dorosły!
-Wcale, że nie! Ona nie pójdzie na policję, przecież się boi, gówniara jedna!
-A skąd to do cholery wiesz?! Duchem Świętym nie jesteś!
-Mam w dupie czy będzie sprawa w sądzie czy nie! I tak masz za duży ciężar na barkach, więc po gówno ja tu jestem!
-Co ty pierdolisz za farmazony?!- był zdziwiony, bardzo zdziwiony.
-Przecież wiem, że masz dosyć opiekowania się mną! Nie musisz tego ukrywać! Wiem jestem straszną siostrą, której najchętniej zadźgałbyś nożem gardło!
-Ty pojebana jesteś?! Przecież ja nigdy tak nie myślałem!
-Michał.
-Co Michał?!
-Gówno Michał! Wszystko mi powiedział! Praktycznie to jemu jedynemu mogę zaufać, bo z tobą to już ciężko!- wyszłam z mojego pokoju i chciałam wyjść z domu, ale wpadłam na Miśka. On spojrzał się na mnie i chciał wyjść z domu. Ja jednak złapałam go za nadgarstek, zaprałam się stopami o podłogę i nie chciałam go puścić. Jednakże Kubiak był silniejszy, a na dodatek moje skarpetki ślizgały się po posadzce.
-Misiek, proszę cię zostań! Ja nie chcę zostać z tym gównem sama.- z moich oczu ponownie poleciały łzy. Kubiak obrócił się w moją stronę i zmierzył mnie wzrokiem. Złapał mnie za rękę i zaciągnął do pokoju Zbyszka i zamknął drzwi na klucz.
-Co ty odpierdalasz?- zaczął spokojnie odwrócony twarzą do ściany Michał.
-O co ci chodzi?
-Kurwa, ty masz jakieś zaniki pamięci?!
-Myślałam, że przynajmniej ty jedyny nie będziesz się na mnie nie wydzierał.- z moich oczu ponownie poleciały łzy.
-Dziewczyno! Ty prawie pobiłaś tamtą laskę i myślisz, że nic się nie stało?! Nie możemy sobie tego zostawić, o tak!- pstryknął palcami.
-Michał, wiesz że ja nie chciałam!
-To do jasnej cholery czemuś to zrobiła?! Nie masz się gdzie wyżywać to cię na boks...
-Michał!- przerwałam mu. On spojrzał się na mnie jak na idiotkę, a ja kontynuowałam.- Nie wiecie nawet o co poszło...
-To niech mi szanowna królewna wytłumaczy!- usiadł na krześle zaplatając ręce na klatce piersiowej.
-Chodzi o to, że ten plastik kocha się w Zbyszku, a raczej jest nim zauroczona. U nas w klasie nikt nie pytał się czy jestem siostrą siatkarza, a ta laska to zrobił.- Michał chciał coś powiedzieć, ale uciszyłam go.- Wszystko byłoby fajnie, gdyby ni z gruszki, ni z pietruszki zaczęła zachwalać wygląd Zbyszka. Wyżalała się, że chciałaby z nim być, bla, bla, bla. Nagle powiedziała, że zna mnie i mogę jej załatwić spotkanie z nim. Ja się wkurzyłam, raczej powiedziałam o jedno słowo za dużo i dziewczyna się wielce oburzyła i powiedziała, ze jeszcze się ze mną policzy czy coś pod ten deseń. Potem jak wychodziliśmy ze szkoły ja jej powiedziałam to i owa, ta ujęła, że jestem dziwką to ja odpłaciłam jej się pięknym za nadobne. Wtedy przyszliście wy...
-I tylko o dziwkę poszło?- zapytał z niedowierzaniem.
-No, też za to że ma fory u siatkarzy, bo mnie zna. Ale jest w dużym błędzie, pojebana Lodzia...
-Lodzia?!- oczy Michała były wielkości pięciozłotówek, a na jego ryjku pojawił się uśmiech.
-Przepraszam! Ona nie lubi zdrobnienia swojego imienia, ma na imię Leokadia.- udawałam jej piskliwy głosik przez co Misiek ryknął śmiech. Tyle, że nie wiem czemu... tylko kobieta nie zrozumie mężczyzn.
-Dobra młoda, ja ci wybaczyłem. Nie wiem jak to będzie z Zibim, ale wiem, że co wymyślisz.- przytulił mnie, a ja położyłam głowę na jego obojczyku, a z moich oczu zaczęły płynąc łzy.
-Czekaj, czekaj. Ja muszę sama to tłumaczy Zbyszkowi?- on pokiwał twierdząco głową.- A czemu ty nie możesz ze mną?
-Zaraz wyjeżdżam na Mistrzostwa Europy, sklerotyczko.- zaśmiał się, a ja stałam jak wmurowana. Wyrazy twarzy miałam zapewne jak kot srający na pustyni, ale mniejsza z tym.- Młoda, żyjesz?
-Mistrzostwa Europy? Już?!- nagle dano mi mowę, a ja musiałam wypowiedzieć taki bezsens.
-Nie! Liga Światowa...
-Misiek, błagam cię! Weźcie mnie ze sobą! Ja nie wytrzymam tych dwóch tygodni, sam na sam ze Zbyszkiem! Czemu on do cholery nie może jechać z wami?!
-Bo chorą nogę ma baran jeden. Tak czy inaczej, wierzę w ciebie. Poradzisz sobie ślicznotko.- pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju, a ja ruszyłam za nim. Wziął swoje bluzę, a ja po raz ostatni przytuliłam go z całej siły.
-Nie wyjeżdżaj, błagam.- wyszeptałam z łzami spływającymi po policzkach.
-Ej, spotkamy się wcześniej niż ci się wydaje. A te dwa tygodnie jak z bicza strzelą, zobaczysz.- puściłam go i dałam buziaka w policzek, a do przedpokoju wszedł mój brat. Życzył powodzenia swojemu przyjacielowi i pożegnał się z nim.
Teraz tylko muszę poczekać do 19 września, aż wrócą do Polski nasze złotka! Tak, przyjadą złotka, zobaczycie! I Wojewódzki zaś będzie ich zapraszał do siebie, a ja zaś będę się z nich nabijać.
Nie wyobrażam sobie dwóch tygodni bez Miśka. To takie nie normalne... Czuję się jakby zabrano mi cząstkę organizmu, który ma za zadanie bawić się. A teraz? Będę siedzieć przed telewizorem i kibicować chłopcom, bo co mogę więcej?
 Jednak siedzenie w domu to nie dla mnie, więc cichaczem wymsknęłam się z domu, kiedy to szanowny pan Bartman brał prysznic o godzinie 19.30. Zbysiu, już jest po wieczorynce, czas spać.
____________________________
Ten rozdział oddaje do waszej oceny :)
Zapraszam również na nowy rozdział Przeszłości  i na nowego bloga Wymykałam się śmierci, gdzie Prolog pojawi się na przełomie Maja :)

Mistrz, Mistrz Resovia! :)
 Mistrzem Polski jest Sovia! Sovia najlepsza jest!

Mamy Złoto!!! ♥ Cały czas jestem szczęśliwa i co chwilę śpiewam powyższe przyśpiewki. Rodzice mają mnie już dość! :) Jednak, że ZAKSA pokazała klasę i nie dało się tak łatwo :) Gratuluje im Sreberka :) ♥

Dziewczyny lubią brąz,
Jastrzębski o tym wie,
Że dziewczyny lubią brąz,
I wygrało dla nich je. 

Nasi Jastrzębianie! ♥ Kochamkochamkocham♥ Gala rozdawania medali, którą widziałam na własnych oczach (Dzięki chłopacy, żeście byli do mnie dupami -,-) była wspaniała! I mówię z ręką na sefcu, ze chciało mi się płakać, ale to są uroki siatkówki! 
Co do Delecty to GRATULUJE im, bo wspaniale grali! Przez cały sezon było widać walkę w ich oczach i zawsze zostawiali serce na boisko ♥ Nie oddali łatwo tego medalu, była walka! W Rundzie Zasadniczej byli Mistrzami i niech tak zostanie, bo wydaje mi się, ze to oni zasłużyli na Złotko, ale cóż, to się nazywa sport :)

Długie, ale mam nadzieje, że doczytaliście :) Pozdrawiam zimniuteńko (upały na dworze ♥), Maniek ;>

niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 11


Nikola. 
O matko! Dzisiaj idę do „nowej” pracy! Mam skakać z radości czy bać się? Sama nie wiem. Idę po Kamilę, ona mi pomoże się przygotować. Na nią zawsze można liczyć. Nigdy w życiu nie spotkałam takiej osoby (w chwili obecnej mojej przyjaciółki), która zawsze mi pomoże, doradzi! Tylko nie chce mi się do niej iść, mimo iż mieszka w tej samej klatce i dwa piętra niżej. Wzięłam do dłoni telefon i wybrałam znany mi już numer.
-Siema, Kama! Wpadnij do mnie, potrzebuje twojej opinii.- zapytałam, lecz nie byłam pewna czy przyjdzie. W końcu dogadujemy się bo obie jesteśmy leniami.
-Sorki, ale złamałam nogę i leżę w szpitalu!- załamana odpowiedziała.
-O Kurwa! Co zrobiłaś?!- Z niedowierzaniem zapytałam.
Chciałam się dowiedzieć więcej, w końcu strasznie się o nią martwiłam. Ona zaczęła się głośno śmiać do słuchawki.
-Do cholery o co ci chodzi?- zapytałam ze złością. Byłam zła bo akurat w tym momencie musiało jej się coś stać. Zaś z drugiej strony było mi jej szkoda.
-Żartowałam!- ponownie zaczęła się chichrać, a we mnie się gotowało.- Musiałam ci zrobić jakiś żart, bo nie zadzwoniłaś mi jak było na spotkaniu!
-O Boże Kama! Zawału bym dostała, ośle!- zaczęłam się śmiać.- Ty mnie kiedyś do szaleństwa doprowadzisz! Chodź do mnie szybciutko, bo już 14.00. Czekam na Ciebie!- pożegnała się i rozłączyła. Odetchnęłam z ulgą, ale po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
-Otwarte!- wydarłam się na cały głos z myślą, że to Kamila. Jednak nikt nie wszedł. Zdziwiło mnie to, więc poszłam zobaczyć kto to. Ku mojemu zdziwieniu przed drzwiami stał osobnik płci męskiej, który powiedział, ze jest „Kolegą Michała”. To było pewne! Od razu jak go zobaczyłam wiedziałam kto to, znałam jego imię i nazwisko. Tak był to siatkarza!
-Hej! Ty jesteś Nikola? Dobrze trafiłem?- zapytał mnie.
-Tak. O co chodzi, jeśli mogę wiedzieć?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Jestem Zbyszek. Zbyszek Bartman. Jestem przyjacielem Michała.- powiedział i podał mi dłoń, którą uścisnęłam. Jednakże po chwili mruknął pod nosem.- Jednak jesteś taka ładna, tak jak mówił Dziku.
-Proszę?- zapytałam z wahaniem, a na moje policzki wkradły się rumieńce. Opuściłam głowę, żeby Bartman tego nie zauważył. Aczkolwiek widziałam, że na jego facjacie pojawił się głupi uśmieszek, dlatego zapewne zauważył moje wypieki.
-Słuchaj Nikola, mam do ciebie sprawę! Zaraz muszę iść, toteż będę się streszczał. Dzisiaj spotykasz się z Michałem, prawda?- pokiwałam zgodnie głową.- Gdy on już pójdzie to wróc tam, będę na Ciebie czekać.
-Tylko po jakiego grzyba?
-Mam taką jedną sprawę. Zaufaj mi! Proszę!
-Okej.- zauważył Kamę stojącą na schodach. Pożegnał się i zszedł z mojego piętra, a potem usłyszałam tylko dźwięk otwieranych drzwi od klatki.- Wchodź, wchodź.- powiedziałam do dziewczyny i ruchem ręki zachęciłam ją do wejścia.
-Yyy... eee...- nie wiedziała co powiedzieć. Ja w tym momencie również, przecież ona tego nie słyszała, prawda? Nie mogła!
-Kamcia, ty to słyszałaś?- to stała jak zaczarowana i pokiwała głową.


Monika.
-Cześć, jestem Monika. Urodziłam się w Warszawie. Moim ulubionym sportem jest koszykówka, nie gardzę również piłką ręczną i nożną oraz siatkówką. Moim ulubionymi koszykarzami są Chris Bosh i Earl Clark. Kiedyś grałam w koszykówkę w jednym klubie. Słucham bluesa i rocka. Nie lubię kłamstwa i oszczerstwa.- odeszłam od tablicy i usiadłam do ławki, po czym położyłam twarz na ławce i przykryłam ją rękoma.
-Prawda?- zapytał szeptem Paweł. Ja nic nie odpowiedziałam tylko spoczywałam w tej samej pozycji co wcześniej.- Zbieżność nazwisk?
-Monia, powiesz nam?- zapytała Kasia. Ja podniosłam głowę i spojrzałam na nich.
-Żadna zbieżność nazwisk. Znany na cały świat Zibi Bartman to mój brat.- powiedziałam obojętnie.
-Osz ty w mordę! Laska, czemu nie mówiłaś?- zapytała Paulina.
-A co miałam mówić? Miałam się chwalić na prawo i lewo, że mam brata siatkarza, który aktualnie gra w tutejszym klubie?- zamknęli się, nie wiedzieli co powiedzieć. Ja powiedziałam tylko prawdę! Nie chcę się wyróżniać z tłum, tylko przez zasrane nazwisko!
-Ej ślicznotko!- zaczął Paweł. Spojrzałam na niego ze złością.- Wiesz, że my cię spostrzegamy jako Monikę Bartman, a nie siostrzyczkę jakiegoś siatkarza!
-Ale reszta szkoły będzie wybierać tą drugą opcje.- burknęłam.
-Miej to w dupie! Pokaż, że w ogóle nie rusza cię to!
-Ciężko będzie...
-Wcale, że nie! Nie pamiętasz kto miał mi walnąć w twarz, która śmierdzi mocze skunksa?- zaczęliśmy się chichrać.
-Ja.- odpowiedziałam uśmiechnięta.
-No właśnie! Walniesz taką formułką do jakiegoś osła i szkoła jest twoja!
-Miejmy nadzieje.
Wszyscy skończyli swoje prezentacje, wychowawczyni podała nam plan lekcji i powiedziała, ze muszą zostać pewna osoby. Dokładnie to ja, Paweł, taki Kamil i jeszcze ta laska, plastic is fantastic! Wszyscy zaczynali się rozchodzić, a do na podszedł ten Kamil.
-Hej, jestem Kamil.- podał nam rękę. Uścisnęliśmy ją.
-Paweł.
-Jestem Monika.- przedstawiliśmy się chłopakowi. Podeszła do nas ta dziewczyna, co miała zostać.
-Cześć!- powiedziała piskliwym głosem, a ja spojrzałam na Pawła, który powstrzymywał się od śmiechu.- Mam na imię Leokadia.
-Lodzia?!- zapytał Kamil i całą trójką wybuchliśmy śmiechem.
-Nie lubię jak ktoś zdrabnia moje imię. Wolę pełną nazwę, ale jeżeli ktoś nie umie tego wypowiedzieć wystarczy Lola. To ty jesteś siostrą Zbigniewa Bartmana?- zapytała. W tym momencie najchętniej pobiłabym ją, ale powstrzymał mnie Paweł. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.- Jejciu! On jest taki przystojny i w ogóle! Ma takie mięśnie, że normalnie szok! Chciałabym być jego dziewczyną, ale nie on mnie nawet nie zna. Za to ja znam ciebie...
-Ty jesteś jakaś pojebana!- ryknęłam i wyrwałam się z uścisku Pawcia. Dobrze, że wychowawczyni na chwilę wyszła.- Co ty sobie myślisz?! Jestem siostrą Bartmana i tyle! Jak zobaczyłby cię to uciekłby z prędkością światła, bo przestraszyłby się twojej mordy! Przepraszam, on nawet nie ujrzałby jej, bo na ryju masz więcej makijażu niż ustawa przewiduje! Nie mówiąc o stroju, którym straszy na kilkanaście kilometrów! A ten twój głosik to mogliby wykorzystać w jakimś pornosie, kurwa! Ogarnij dupę laska zanim będzie za późno!
W tej chwili drzwi od sali otworzył si i weszła nauczycielka.
-Jeszcze się policzymy.- mruknęła tapeciara. Parsknęłam i podeszliśmy do biurka profesorki.
-Kochani, jesteście spoza Jastrzębia, dlatego musicie dojeżdżać z innego miasta.- 'No co ty nie powiesz!' pomyślałam.- Nasza szkoła zainwestowała w dużą sumę pieniędzy i zakupi wam bilety miesięczne, którymi będziecie mogli dojeżdżać do miasta.
-Cieszymy się bardzo!- powiedziała Lodzia.
-W takim razie to jest wasz bilet w tym miesiącu, potem pod koniec miesiąca zgłosicie się do mnie i wyrobimy nowy. Także to chyba tyle, możecie już iść. Do zobaczenie!
-Do widzenia.- odpowiedzieliśmy chórem i wyszliśmy z klasy. Plastic wychodziła już ze szkoły, ale ja zatrzymałam ją przed wejściem do szkoły. Złapałam ją za łokieć, a ona odwróciła się do mnie.
-Czego?- wysyczała.
-Nie skończyłam z tobą!- widziałam jak w jej oczach tańczą iskierki złości.
-Ja z tobą tak.- wyrwała się z mojego uścisku i chciała iść dalej. Na szczęście mam szybki refleks i złapałam ją za nadgarstek, po czym mocno go ścisnęłam. Dziewczyna, aż zrobiła przysiad.
-To ja tu wytyczam zasady, a nie ty. Zapamiętaj to sobie. Widzę, że będziemy mieć bardzo dobre relacje.
-Puść mnie.- wydukała, próbując się wyrwać.
-No dobra, jestem zazdrosna. Jesteś piękna jak róża co się z gówna wynurza!- ona zrobiła się wściekła, ale ja nadal jej nie puściłam.
-Zostaw mnie ty pojebana dziwko!- krzyknęła. Paweł z Kamilem zrobili wielkie oczy, a mnie wyprowadził z równowagi. Pociągnęłam ją za włosy, puściłam jej nadgarstek i złapałam za szyje.
-Ja jestem dziwką, tak?- jeszcze mocniej pociągnęłam ją za włosy, a ta aż zawyła.- A te jęki to z jakiego pornosa, żeś wyciągnęła popierdolona suko, hę? Jeszcze raz powiesz, że jestem dziwką to obije ci ten mordę tak, że nie będziesz mogła spojrzeć w lustro, a ludzie będą cię dotykać jakimś badylem, bo będą się ciebie bali pojebańcu!- chłopcy nawet nie próbowali do mnie podchodzić, bo wiedzieli co ich czeka.
-Jesteś najbardziej pojebaną gówniarą na świecie! Mogę to zgłosić na policję.- krzyknęła, a ja walnęłam jej nogą w kostkę, przez co zaczęła kuleć.
-Jeżeli pójdziesz z tym na policję to uwierz mi nie będziesz miała kolorowego życia. Piśniesz chociaż słówko komukolwiek, a twój ryj będzie wyglądał gorzej niż gówno w sedesie.
-Monia!- krzyknął Paweł, a przed moimi wyrósł mój brat.
-O cholera!- pisnęłam, a ten mordował mnie wzrokiem. Gdzieś za nim stał Michał, opierał się o furtkę i tylko kręcił z niedowierzaniem głową.
-Idziemy!- ryknął Zbyszek i zabrała mnie do samochodu. Za nami poczłapał Michał i również wsiadł do samochodu.

______________________________________________________
Tynka: Coś dziwnego stało się w życiu Nikoli. Co kryje się w słowach Zbyszka, przekoncie się nie długo!
Maniek: Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale zaczęły się spotkania ze znajomymi, bo ciepło. Tynka miała problemy z komputerem. Ogólnie dużo nauki itp. Przepraszam również za tak dużo brzydkich słów, ale właśnie o coś takiego mi chodziło. No może nie dokładnie, ale mniej więcej :) Mam nadzieje, że podobał wam się rozdział. Jeżeli tak to komentujcie, gdyż każdy komentarz to kolejny uśmiech na naszych twarzach! :)

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wczoraj, obiecałaś mi na pewno,
Że trzy punkty dzisiaj będą
Że wygrasz dziś ten mecz!
Nasza, nasza wiara niezachwiana,
Rzuci ZAKSE na kolana,
Nie jeden raz!
Więc graj Resovio!
Ukochana ma drużyno!
Wygrałabyś ten mecz,
Ten ważny mecz!

Nie żebym miała coś do Kędzierzyna, bo szanuje ten klub., ale niestety SOVIA w moim serduchu zawsze! ♥

[...] Nasza miłość jedyna, to górnicza drużyna! 
JASTRZĘBIE! ♥ Lalalalalalalalala
KS Jastrzębie, KS Jastrzębie, KS Jastrzębie! 

Taka tam sklejka! :] Jastrzębie musi wygrać mecz, niestety. W tamtym sezonie nic nie przywieźli to w tym mają zdobyć medal u siebie! ♥

Pozdrawiamy cieplutko ♥

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 10

Monika. 
Apel był strasznie nudny, ale na szczęście obok mnie usiadło dwóch chłopaków, a obok nich dwie dziewczyny, którzy umilali nam czas.
-Hej! Wiecie, że jesteście śliczne?- zaczął jeden z nich.
-Wiemy!- odpowiedziałyśmy jednocześnie, a potem zaczęłyśmy się śmiać.
-Słodkie idiotki?-zapytała lekko smutny.
-A jebnął ktoś w tą twoją nieumytą z moczu skunksa mordę?- zapytam z uśmiechem na twarzy.
-Czyli nie. Już cię lubię. Jestem Paweł.- podał mi rękę, a ja ją uścisnęłam. To samo zrobiła Kasia.
-Ja jestem Kamil.- podał rękę ten drugi.
-A to są nasze koleżanki z gimnazjum, Paulina i Kinga.- wskazał ręką na dziewczyny, które siedziały obok nich.
-Hej!- przywitały się i podały nam rękę.
-Jestem Monika.
-Ja jestem Kasia.
-Słyszałam, że nie jesteście słodki idiotki.- powiedziała Paulina.
-Gdybyś wiedziała jaki diabeł w niej drzemie!- odpowiedziała Kasia, a ja się uśmiechnęłam.
-Czyli na pewno się dogadamy.- powiedział Kamil.
-Do jakiego gimnazjum chodziłyście?- zapytała Kinga
-Do gimnazjum nr 92 im. Niemcewicza w Warszawie na Ursynowie.- wszyscy spojrzeli na mnie z niedowierzaniem, tylko Kasia powstrzymywała się od śmiechu.
-Warszawa?- zapytała Paulina.
-Tak.
-Ty też?- spojrzała na Kasię. Ta pokiwała przecząco głową.- To skąd jesteś?
-Mazury.
-Ja pierdziele.- powiedział Paweł.- My wszyscy razem chodziliśmy do gimnazjum, a wy dwie przyjezdne? Nieźle!
-Bywa!
-Ulubiony sport?- zapytał Kamil, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Koszykówka
-Kosz? Już cię uwielbiam. Ale wiecie, że w tym mieście to siatkówka jest na pierwszym miejscu?
-Wiem, wiem. Niestety!
-Ja tam kocham siatkówkę, tak samo jak Paula i Kinia.- powiedział Paweł.
-Ja nie mówię, że nie lubię siatkówki, ale to nie jest mój ukochany sport. Prawda, lubię ten sport, ale zawsze na pierwszym miejscu kosz.
-A u ciebie Kasia?- zapytała Kinga.
-U mnie piłka nożna, chociaż nie gardzę koszem i siatkówką, jak również piłką ręczną. Ja lubię wszystkie sporty.
-To mi się podoba.- podsumowała Kinga.
-A czemu kosz?- zapytał Kamil wyraźnie zaciekawiony.
-Mój rodzice zawsze chcieli, żebym w wolnym czasie coś robiła. Najpierw zapisali mnie na nożną, ale mi się to nie podobało. Z ręczną, pływaniem, tenisem, siatkówką też tak samo.
-Ha! Czyli jednak był epizod z siatkówką!- powiedział uradowany Paweł.
-Daj dokończyć. Potem zapisali mnie na koszykówce i to mi się najbardziej spodobało. Uczęszczałam do klubu koszykarskiego w Warszawie, ale musiałam wyjechać i pozostawiłam koszykówkę. W tym roku minęło sześć lat.
-Maskara! Ja bym tak nie chciał!- powiedział Kamil.
-W sumie Paweł, skoro tak kochasz siatkówkę to czemu nie zapisałeś się do SMS w Jastrzębiu?- zapytała Kasia.
-To jest tutaj?- byłam zdziwiona. Mój brat nie zapisał mnie do takiej szkoły? Nowość!
-Na przyjaźni jest. Chciałam tam iść, ale jak usłyszałam, ze praktycznie mężczyźni mogą tylko uczęszczać do liceum to z lekko się załamała.
-Za daleko. Ja ogólnie mieszkam w Żorach, więc i tak to jest dla mnie za daleko a co dopiero przyjaźń!
-Jesteś z Żor?- zapytałam.
-Tak.
-Ja też!
-Żartujesz?!
-No właśnie nie. Jeździsz autobusem do szkoły?
-Niestety tak.
-To możemy razem jeździć. Przynajmniej nie będę sama.- uśmiechnęłam się.
-Jak dla mnie super!

Po skończonym apelu weszliśmy do naszej sali. Wraz z Kasią rzuciłyśmy się na ostatnią ławkę pod oknem naprzeciwko biurka nauczyciela. Przed nami usiedli Paweł i Kamil, a obok naszej ławki Paulina i Kinga. Nauczycielka zaczęła gadać jak to się cieszy, że ma ponownie klasę o profilu sportowym, że zapewne będziemy się dogadywać, bla, bla, bla!
-Kasia, plastic is fantastic w klasie.- wyszeptałam koleżance.
-Gdzie?
-Trzecia ławka, rząd od ściany.- spojrzałyśmy tam. Dwie dziewczyny w piżdżących różowych bluzkach, szpilach wyższych niż 10 cm i cały czas patrzył się w lusterko i malowały rzęsy alb usta.
-Jezu dobra! Masz rację. Co to do cholery jest?
-Co?- podłapał temat Paweł.
-Plastic is fantastic. Trzecia ławka, rząd pod ścianą.- wydukałam. Nasi nowi znajomi spojrzeli tam i również zaniemówili.
-Kuźwa więcej pudru w sklepie nie mieli?- powiedział Kamil.
-Poczekaj, jak będziemy grać w kosza albo w siatkę to tak im rzucimy piłką w łeb, że cała tapeta spadnie w mgnieniu oka i trzeba będzie sprzątać całą salę.- powiedziałam i wszyscy zaczęli się śmiać.
-Już nie mogę się doczekać.- powiedział ze wielkim uśmiechem Kinga.
Potem przyszedł czas na przedstawienie swojej osoby przy tablicy. Na szczęście nie miałam pierwszego numerka. Pierwszy to był jakiś Karol Andrzejczak. Powiedział coś o sobie, ale ja go nie słuchałam.
-Monika Bartman!- wyczytała nauczycielka. Zaczęły się szmery w klasie, a moi znajomi spojrzeli się na mnie. Ja podniosłam rękę, żeby pokazać wychowawczyni gdzie siedzę. Kiedy szłam do tablicy Paweł wyszeptał mi do ucha. „Zbigniew Bartman?”, a ja zgromiłam go wzrokiem.

Nikola.
Spokojnie , spokojnie. Powtarzam sobie te słowa od rana . Nie wiem może po prostu ciekawość mnie zżera. Będę czy nie będę .? Mama czy nie mam.? (PRACY!) No nic. Musze się ogarnąć . W końcu przyszło mi czekać tylko na potwierdzenie a potem sru na wizytę ! Zjadłam śniadanie i poleciałam do Kamili. Wbiłam jej na chatę jak by to było moje mieszkanie . Jednak Kamy nie było , zato spotkałam jej chłopaka i jakąś laskę ale ponoć to jego kuzynka . No mam taką nadzieję .
Siedzę sobie teraz na kanapie , jest godzina 12.36 i czekam . Hmm 12.36 - 12.38 i coś przerwało mój kontakt wzrokowy z zegarkiem . To telefon ! Uspokój się , spokojnie Nikola ogar ! Odbieram , TAK . !
-Proszę? - Powiedziałam do słuchawki
-Siema , Nikola przy telefonie? -Pewny siebie głos zapytał
-Tak. A o co chodzi?-zapytałam , ale byłam pewna, że to Michał
-Yy cześć , to ja Michał . Chciałbym cię poinformować iż właśnie dostałaś robotę !-Powiedział miłym głosem
-NAPRAWDĘ??!! -wybuchłam wrzaskiem
-Tak. Kiedy mogła byś zacząć .? Jutro , następny tydzień .?- cieplutkim głosem zapytał
-Nawet od zaraz . Hahaha. Może zaczniemy od jutra?!-z uśmiechem odpowiedziałam
-Dobrze. A może spotkali byśmy się dzisiaj?! Obgadali parę spraw i w ogóle miło spędzili czas . .-Już teraz niepewnie spytał.
-Bardzo chętnie.To może w tym samym miejscu o 16.20 .? Co ty na to? - roześmianym głosem zaproponowałam.
-No to do zobaczenia!-powiedział na jednym wydechu
-Tak, do zobaczenie .Cześć ! -z ulgą już odpowiedziałam rozłączając się .
JESTTT! JESTT! Mam tę pracę. I jeszcze umówiłam się z nim ! Ale to będzie spotkanie ,,biznesowe,,. Szkoda .!? Ale i tak jestem szczęśliwa!

,,Oni słuchają lecz nie słyszą, między niebem, a ciszą,
spotykamy siebie,
oni patrzą lecz nie widzą, z Twojej radości szydzą,
przychodzą kiedy są w potrzebie,,

_________________________________________
Tynka: No i Nikoli się udało. A poza tym chyba trochę zrozumiała, że Michał jej się podoba. I to tylko po jednym spotkaniu! Czekajcie na następny rozdział .!!!! -Tynka

Maniek: Chciałam, żeby ten rozdział tak wyglądał :) Może dziwny, ale był pisany pod wieczór, więc szkoda słów :)
Spodku, jednak nadchodzimy!!! :) Ja z Tynką jedziemy na mecz Polska- USA, sektor niebieski. Chciałam mieć zielony, ale wczas się skapnęłam i jak weszłam to już nie było. Płacz był nie do zniesienia :( Ale zdecydowałam się an te niebieski i jestem jeszcze bardziej szczęśliwa :]

Zapraszam was na nowego bloga pisanego z Dzuzepppe Przeszłość, która staje się teraźniejszością. Zapraszam serdecznie! :)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 9

Monika.
 
1 wrzesień! Fuj, ble, grr! Najgorszy miesiąc i dzień jaki człowiek sobie może wymarzyć! Dzisiaj jest 3 września, więc szkoła!
Mój braciszek był tak mądry, że załatwił mi liceum w Jastrzębiu i to on będzie mnie odwoził do budy! Zarąbiście! On po moich długich, wręcz wiecznych błaganiach, aby przeniósł mnie do ogólniaka w Żorach, ryknął na mnie raz, drugi, trzeci i foch z przytupem na miejscu! Próbował przepraszać, kupował Redbulle ( po ostatnim incydencie daje mi je za często! ), robił wszystko bylebym nie była na niego zła. Jednakże moja damska duma, nie pozwalała na przebaczenie osobnikowi płci męskie. Jedynie słowa Miśka jako tako do mnie przemawiały.
Właśnie, co do Michała. Facet załapał się na Mistrzostwa Europy! Jak ja się cieszę! Tego się nie da opisać. Cieszę się, bo mój brat oczywiście ma kontuzje i nici z grania. Błagałam go abyśmy pojechali przynajmniej na jeden mecz, ale ten zaś ryknął raz, drugi, trzeci i ponownie był foch z przytupem. Nie dość, że bilety może mieć za darmo to jeszcze grają w Pradze! Ale temu się nie chce dupy ruszyć i „masz się uczyć, a nie na mecze paradować”. Kurna, sam jest siatkarzem, a mi nie pozwala jechać na mecz? Ciota, nie facet!

-Młoda, pobudka! Idziemy do wspaniałej szkoły!!!- darł ryja Bartman przy moim uchu.
-Zamknij mordę stary trupie!- wybełkotałam.
-Ale przecież mamy taki wspaniały dzień! Pójdziesz do szkoły, będziesz się kształcić! Poznasz nowych kolegów i koleżanki, ale najbardziej to koleżanki, bo kolegach to zapomnij.- próbował mówić melodyjnym głosem, ale za bardzo mu to nie szło.- Wstawaj!!!
-Czy ty przynajmniej raz możesz zamknąć ten swój krzywą, niedomytą gęba?!
-Jezu, nie dramatyzuj tylko wstawaj.- w pokoju pojawił się Michała.
-Nie musi być Jezu, wystarczy Monia.
-No wstawaj, do jasnej cholery!- i wyszli. Wstałam (od niechcenia) z łóżka, zajrzałam do szafy i zaniemówiłam. W co ja się do jasnej anielki ubiorę!?
-Zbyszek! Zbyszek!
-Co?
-Muszę być ubrana na galowo?- zapytałam z cichą nadzieją, że nie.
-Musisz.- a niech to szlag!
-Ale w co ja mam się ubrać?- mój bart podszedł do mojej szafy i stanął koło mnie. Wpatrywał się tam przez dobre 2 minuty.
-Nie wiem.
-Co to do cholery miało być? Stoisz i gapisz się jak sroka w gnat przez 2 minuty i nie wiesz?!
-A co ja Tomasz Jacyków?
-No!
-Wal się!
-Ty też!- wyszedł z pokoju, a ja weszłam do szafy, dosłownie. Rzucałam ubraniami na lewo i prawo, aż nagle pojawiło się zbawienie i coś znalazłam w tej dżungli.
Potem poszłam do łazienki, wykąpałam się, umalowałam i zrobiłam fryzurę, więc już tylko wyobraźcie sobie jak komicznie wyglądałam. Weszłam do salonu, a chłopacy dostali wytrzeszczu oczu.
-Ja pierdziele!- tak, cały brat!
-Osz ty w mordę!- Michał przynajmniej nie użył niecenzuralnych słów.
-Która godzina?- zapytałam, bo szczerze nawet nie wiedziałam o której mnie obudzono!
-Dzie-dzie-dzie...
-Dziesiąta?- podpowiedziałam, gdyż mój brat dostał chyba skurczy języka lub szczęki.
-Nie! Wpół do dziesiątej.
-A na którą jest rozpoczęcie?
-Dziesiąta trzydzieści.
-Okej, a ile się jedzie z Żor do Jastrzębia?
-Tak z pół godziny.
-Czyli śniadanie jeszcze zdążę zjeść.- poszłam do kuchni. Z lodówki wyciągnęłam szynkę, ser żółty, masło oraz keczup! Położyłam kromki chleba na blat i zaczęłam przyrządzać wspaniałą potrawę zwaną- kanapka. Nalałam soku do szklanki i ruszyłam do salonu. Tam spożyłam posiłek.
-Tylko się nie pochlap. -powiedział Bartman, a ja zgromiłam go wzrokiem.- Chodzi mi o to, że ślicznie wyglądasz i nie chcę żebyś się pobrudziła.
-O to martwić się nie musisz.

Budynek. Wysoki Budynek. Wysoki zielony budynek. Tak mogę nazwać moje liceum.
Podjechaliśmy Audicą brata pod szkołę. Na szczęść Boże, on nie musi mi towarzyszyć! Wyszłam z samochodu pierw żegnając się z bratem i jego przyjacielem. Ruszyłam w kierunku wejścia głównego. Od razu skapnęłam się gdzie jest aula, gdyż wszyscy tam zmierzali, a ja jak małpa szłam za nimi. Zajęłam miejsce z tyłu, aby nikomu nie przeszkadzać. Powodem siedzenie z tyłu było też to, że ja nigdy nie trawiłam siedzieć z przodu! Wszystkie ławki w salach, na aulach czy w kościele zajmowałam z tyłu. Wzięłam do rąk torebką i otworzyłam ją, a tam znajdowała się koperta. Otworzyłam ją, a w niej znajdował się liścik i zawieszkę. Domyślcie się jaką miałam minę. Dobra, powiem wam! Jak murzyn srający na pustyni! Mój bart dał mi zawieszkę?! Jeszcze w kształcie serduszka?! O co tu chodzi? Wzięłam do rąk list i poznałam pismo Michała!

Drogi Baranku!
To twój pierwszy dzień w ogólniaku! Mamy nadzieje, że nie załamiesz się szybko, znajdziesz przyjaciół, a nawet faceta na całe życie! Pomyśl, że ta zawieszka to taki amulet na szczęście od nas. Masz jeszcze plan gdzie masz iść i po co. Zbyszek kazał mi to napisać. Wierzymy w ciebie, skrzacie!
Kochamy cię, Z. I M.

Kiedy to przeczytałam chciało mi się płakać! Jak oni coś wymyślą to zazwyczaj są to jakieś głupie kawały itp., a teraz nie! Kocham ich najbardziej na świecie. Schowałam prezent do torebki, a do mnie dosiadła się jakaś dziewczyna, która zaczęła ze mną rozmawiać.
-Hej! Jesteś sama?- miała bardzo sympatyczny głos. Miała mysi kolor włosów i niebieskie oczy. To nie był taki zwykły niebieski, tylko inny. Coś w stylu Winiarskiego!
-Tak, jestem nowa ogólnie w mieście, a raczej w województwie.
-Ja przejechałam z innego miasta. Jestem Kasia.- podała mi rękę, a ja ją uścisnęłam.
-Jestem Monika. Ja właściwie zostałam zmuszona do zamieszkania, bo jestem z Warszawy.
-A co się stało, jeśli mogę wiedzieć?
-Rodzice wyjechali do Anglii. Mnie nie zabrali ze sobą tylko zostawili u brata, który akurat się tutaj przeprowadził. Ogólnie to mieszkam w Żorach i będę tu dojeżdżać. A ty skąd jesteś?
-Ja pochodzę z Mazur. Mieszkam tu, bo rodzice uznali, że chcą zmiany. Mieliśmy się wyprowadzać w tamtym roku. Byłam w trzeciej gimnazjum i oni powiedzieli, że nie opłaca się, poczekamy rok i pójdę do liceum.
-To fajnie. A do której klasy chodzisz?
-Pierwsza B.
-Ja też!- powiedziałam uradowana. W końcu kogoś poznałam.
-Wspaniale! Przynajmniej mam jakąś koleżankę.
-No, to jest najważniejsze. Dobra, cicho! Zaczyna się, a ja nie chcę już pierwszego dnia podpaść dyrektorowi.
-Grzeczna dziewczynka?
-Nie. Jeszcze nie wiesz jaki diabeł we mnie żyje!- uśmiechnęłam się cwaniacko i zaczełam słuchać dyrektora. 
______________________________________________________________
 Gówniany rozdział. Krótkie sformowanie.
Nigdy więcej jedzenia! Jak widzę jajka to już bierze mnie na wymioty! No kto normalny robi tyle jajek?! Tak czy inaczej czas na dietę :)
Komentujcie, gdyż liczę się z każdą krytyką tą dobrą i złą. Wszystko przyjmuję na klatę!
Zapraszam cieplutko na Aska, gdy wam się nudzi, bo mi niemiłosiernie. W środę do ortopedy! Zarąbiście!
Spodku! Nadchodzę!!! Kiedy będą te zasrane bilety na LŚ? No kiedy?! Na szczęście rodzice się zgodzili, więc jest postęp. Teraz czekamy tylko na zgodę taty Tynki! :D ( Panie Irku, pozdrawiam pana! ;D)
Pozdrawiam cieplutko, Maniek ♥

Rozdział 8



Nikola

  Wchodzę do domu , i na kanapie widzę Kamile.                                                
-Czekałaś na mnie cały czas .? - zapytałam ze zdziwieniem 

-A co miałam przegapić taką okazję , przecież dobrze wiesz gdzie byłaś . Ale teraz siadaj i opowiadaj - z wielką energią wręcz krzyczała 

-Spokojnie , spokojnie. Daj mi się rozebrać ! - Ze śmiechem odpowiedziałam na jej wołanie

 - Oj , dobra dobra . Czekam , aż się rozbierzesz .- Z zniecierpliwieniem powiedziała

 -Już do ciebie idę .! -Zawołałam z kuchni biorąc szklanki z herbatą i lody

- I co i co opowiadaj !!! - Krzyczała mi do ucha z bananem na twarzy-Już , jak weszłam do kawiarni on już siedział przy stole czekając na mnie ...  Na początku wiesz... Przywitanie i tak dalej . Ale powiem ci że jest jeszcze bardziej przystojny w realu niż na zdjęciach . uff .Ha

ha - Przerwała mi

 -Musze go kiedyś zobaczyć ..-Nie przerywaj mi , słuchaj dalej . Potem dokładnie tak jak na próbach , co mogę o sobie powiedzieć i tak dalej, Więc ja no że mam tyle lat , że pracowałam z Małyszem . I że jestem bardzo zainteresowana tą pracą. A on na to

 -Co, mów co, mów co - znów mi przerwała 

 -No Kama nie zachowuj się jak hotka , ja cię tylko błagam. On na to , że widziałby mnie na posadzie jego menadżerki i w ogóle . że od razu wiedział że uda mu się znaleźć właśnie takiego kogoś jak ja itd. Jeju powiedział, że zadzwoni jutrrrrrrr....

 -Ma twój numer telefonu .?????? -Z niedowierzaniem kolejne wbicie się w mój monolog

 - Serio , na prawdę .? Jesteś chyba bardziej podekscytowana niż ja . TAK ma mój numer i powiedział , że na pewno go nie zmarnuje Hahahahah- powiedziałam pewna siebie .. 

-Dobra to ja spadam , zadzwoń jak się coś dowiesz . Musze lecieć bo siedzę u ciebie od rana . Papapap , buziaki do jutra - mówiła stojąc u progu drzwi             

No i mam to za sobą . W końcu . Szczerze bardzooo ładny Jest Michał. Tak kazał mi do siebie mówić . Jesteśmy na TY . Hahaha.  Czuję się tak lekko . pffffff. Zobaczymy co czas przyniesie oby coś dobrego . Idę na miasto za jakieś ostatnie grosze kupie jakieś fajne spodnie albo coś w tym stylu . Musze jakoś wyglądać . Nie jak jakaś wiedźma. Heheh. No to znów pilnuje telefonu . Jutro dostane kasę na nowego laptopa. Ale już nie czuję takiej potrzeby korzystania z niego da się przeżyć . !Pozdrawiam wszystkich komputeroholików!

______________________________________________

No Nikoli rozmowa się powiodła . OBY TAK DALEJ.  Nie miała aż takiego stresu dlatego nie wypadła tak źle . A najciekawsze jest to , że Michał wpadł jej w oko ciekawe co on o niej myśli ;D Czekajcie na kolejny .
Tynka - NIkola powróciła i pisze sama . Maniek pisze też sam . POZDRAWIAM . ;]
,,Szanuj to, co masz,
życie to jest Twoja szansa, Ty wykorzystaj ten czas!,,

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 7

Nikola.
Dobry Boże! Nie wiedziałam, że aż tak będę się stresować przed tą rozmową!
Podczas rozmowy nie chcę udawać głupiej, ale zarazem nie chcę wyjść na przemądrzalca. Tak samo ze strojem, nie ubiorę nic wyzywającego, ale zarazem nie może to być jakiś cały różowiutki, piżdżący w oczy róż. Nie żebym miała coś do tego koloru, ale nie czuję się w nim najlepiej. Przewróciłam całe mieszkanie do góry nogami, żeby tylko znaleźć odpowiedni strój! Na całe szczęście sąsiedzi nie skarżyli się na hałas, bo ja na ich miejscu zadzwoniła na policję! A skoro już jestem w temacie dochodzeniówka to jeszcze nic nie znaleźli... Maskara! Wiedziałam, że tak będzie! Głupie Psy... Wspaniała Jednostka Komendy Policji w Jastrzębiu-Zdroju.
Po długich oględzinach mojej szafy trafiłam na świetny zestaw. Do tego lakier koloru zielonego, takiego jak torebka i mój codzienny makijaż. Będzie perfekt!
Prawdę mówiąc byłam w sumie już gotowa, ale pozostała moja „próbna rozmowa” ze znajomą. Dobrze, że w tym mieście mam jakieś znajomości. Zadzwoniłam do mojej koleżanki (laptopa nie mam...), która znalazła się w moim mieszkaniu w trybie natychmiastowym. Nie liczy się to, że mieszka dwa piętra wyżej niż ja! Zrobiłam nam herbatę, przyniosłam Delicje (pycha!) i zasiadłyśmy razem do stołu.
- To opowiadaj! Kto to? Ile ma lat? Czym się zajmuję? Czemu chciałabyś być jego menadżerką? Gdzie znalazłaś ogłoszenie?
- Imienia i nazwiska podawać ci nie będę, bo sama się domyślisz. Lat ma...- i tu się zacięłam! Nie wiedziałam ile on ma lat. Porażka! - Jest po dwudziestce. Jest siatkarzem. Chce być jego menadżerką, bo nie mam aktualnie pracy. Ogłoszenie znalazłam na ciacha.net.- mina Kamili (bo ta moja koleżanka miała na imię.) była bezcenna.- Tak wiem, też miałam taką samą minę jak to zobaczyłam!
- Z Jastrzębskiego?- pokiwałam głową co oznaczało „tak.”- Kto potrzebuje menadżera?
- Domyśl się.- dziewczyna myślała przez dobre 5 minut.
- Poddaje się! Nic nie wymyślę.
- Michał Kubiak.- uśmiechnęłam się z wywyższeniem, a Kamie szczęka opadła.
- Ten Michał Kubiak?
- A jest jeszcze jakiś inny?
- Jak ty to zrobiłaś?- ona cały czas się jąkała. Na jej miejscu też bym tak miała.'
- Przecież ci mówiłam! Tylko zadaje sobie podstawowe pytanie, kto normalny daje swój e-mail na portalu z hotkami na prawo i lewo?
- Ktoś go wrobił, bo to byłoby nie normalne.
- Właśnie wiem...
- Tak czy inaczej, kiedy spotkanie?
- Jutro.
- Czyli mamy mało czasu. Dobra, zaczynamy!- od razu rozwieje wasze wątpliwości. Kamila jest kierownikiem w jednej korporacji czasami musiała prowadzić rozmowy kwalifikacyjne.
Dziewczyna przeprowadziła ze mną rozmowę, ale poprawiała mnie w niektórych momentach. Powiedziała, że ogólnie jestem świetnie przygotowana. Ciekawe jak to będzie wyglądało na prawdziwej rozmowie. Potem dziewczyna wyszła, a ja spojrzałam na zegarek. Było po 21. Powinnam się już kłaść, żeby wyspać się, ale w moim zwyczaju był to czas na oglądanie filmu. Tak więc wybrałam film „Twój na zawsze”, którego jeszcze nie oglądałam. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie popcorn, wzięłam colę i szklankę. Po drodze wstąpiłam do mojego pokoju po koc. Włączyłam PLAY i wskoczyłam pod kocyk.

Film nawet fajny, chociaż w niektórych momentach był nudny. Ale to tylko moja opinia. Film skończył się o 23.25. Wrzuciłam naczynia do zlew, wzięłam prysznic, przebrałam się w pidżamę i poszłam spać.

Godzina 9.46. Promienie słońca wpadają do mojego pokoju. Pościel jest nieźle nagrzana, przez co parzy moje nogi. Człowiek chce wstać, aby przestało parzyć, ale w łóżku, pod pierzynką jest tak przyjemnie. Ponownie zasypiałam, ale ktoś zadzwonił na domofon. Wkurzona wstałam i odebrałam.
- Halo?
- Ślicznotko, otwórz mi!
- Kama, kluczy nie masz?
- Mam, mam! Ale ja z wizytą do ciebie.
- To nie mogłaś sobie klatki sama otworzyć?
- Nie, bo wiedziałam, że śpisz. Musiałam cię obudzić, abyś nie zaspała na rozmowę.
- Kuźwa! Rozmowa! Zapomniałam!
- Dlatego tu jestem, otwórz.- wcisnęłam guzik i poleciałam do mojego pokoju, aby pościelić łóżko. Kiedy to zrobiłam ktoś pukał do moich drzwi. No tak! Głupia, głupia, głupia!
- Właź!- Kamila weszła.- Kamcia, ale w czym ty chcesz mi pomóc?
- Przygotować się!
- Strój już mam, czyli jestem gotowa.
- A makijaż? A włosy?
- Makijaż taki jak na codziennie, a włosy pokręcę na lokówce!
- O nie moja droga! Ta bawić się nie będziemy. Dzisiaj jestem twoją osobistą stylistką.
- Ale pamiętaj, że nie chcę wyglądać jak słodka idiotka.- ta uśmiechnęła się i porwała mnie do łazienki.
Po dwóch godzinach męczarni dziewczyna zrobiła mi makijaż i fryzurkę.
Po wykonanej pracy poprosiłam Kamilę, aby została na kawie. Była u mnie kolejny dwie godziny, ale musiała się już zbierać. Ja zresztą też. Pożegnałyśmy się, a ja ubrałam na siebie strój, który wczoraj przygotowałam. Potem sprawdziłam dokładnie gdzie jest ulica Mała 14. Nie była daleko od mojego domu, więc zdecydowałam, że pójdę na nogach. Nie będę zatruwać środowiska jakimiś spalinami.

Wyszłam wcześniej, bo po pierwsze mogłabym się zgubić, a po drugie nie chciałam się spóźnić. Kiedy byłam coraz bliżej restauracji „Górnik Buk” trochę się przestraszyłam. Co jak się zbłaźnię? Jak nie dostanę tej roboty? Najczarniejsze scenariusze!
- Dasz radę laska! Nie takie rzeczy były na świecie.- weszłam do restauracji i zobaczyłam, że przy jednym stoliku kręcą się dwie małolaty. 'To pewnie ten stolik' pomyślałam. Nie pomyliłam się! Kiedy te nastolatki poszły zobaczyłam, że przy stole siedzi Michał Kubiak.
- Dzień dobry! Ja nazywam się Nikola Kowalska, przyszłam na rozmowę kwalifikacyjną.- powiedziałam do siatkarza, kiedy podeszłam do jego stolika. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech, ale w pewnym momencie poczułam się dziwnie, bo on zaczął się śmiać.
- Może przyjść na ty? Nie lubię jak ktoś mówi mi „Dzień dobry” i mówi do mnie per pan.- wstał od stołu, podał mi rękę i kontynuował.- Michał.
- Nikola, miło mi.- uściskałam jego dłoń i dosiadłam się do stołu.
 
Monika.
- Pamiętacie jak mówiłem wam, że szukam menadżera?
- Wspominałeś coś.- wymruczałam.
- Właśnie i chodzi mi oto, że znalazłem menadżera, kiedyś Małysza!
- A jest to ciekawe bo...? - szczerze, to najchętniej wyszłabym stamtąd.
- Ciekawe, gdyż mam tą sprawę z klubem i chyba ona mi pomoże.
- Jaka ona?!- krzyknęłam. Obydwoje spojrzeli się na mnie jak na idiotkę.
- Ta menadżerka, bo to jest kobieta. Widziałem ją na oczy i nawet ładna dupa.- oboje zaśmiali się, ale ten śmiech Zbyszka wyprowadził mnie z równowagi.
- Przepraszam na chwilę.- wyszłam z salonu i ruszyłam do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko chowając twarz w poduszkę. Nie płakałam, ale byłam zła.
Menadżerka?! To nie może być prawda! Jeszcze się okaże, że Misiek ją poderwie i stworzą piękną rodzinę, a ja na pewno tego nie przeżyje. Teraz nasuwa się moja zazdrość... Przecież jak będzie miał dziewczynę to on nie będzie miał dla mnie czasu. A kiedy jest wolny to zawsze gdzieś wychodzimy, przychodzi do nas, ma dużo czasu... I tak, jestem zazdrosna. Jestem nieziemsko zazdrosna o Miśka i dobrze mi z tym! Kocham go jak brata i dziwnie się będę czuła jak będzie miał dziewczynę. Znając życie to już nie będzie ten sam Michu co kiedyś.
- Siostra?- obróciłam się do Zbyszka, który stał z Michałem we futrynie moich drzwi.- Co się dzieje?
- Nic. Brzuch mnie boli...
- Tak, na pewno!
- Naprawdę mnie boli!
- Patrz, tak nagle cię zaczął boleć?
- Nagle! Pieprz się, Bartman!- ponownie schowałam głowę w poduszkę.
- Nie zapominasz się czasami?!
- Nie, nie zapominam! W dupie mam wszystkich i wszystko, więc wyłaźcie z mojego pokoju!
- Ja Cię czasami nie rozumiem! Z rana taka szczęśliwa, a potem nagle diabłem wcielony!
- Kobiety, przyzwyczaj się.
- Jak na razie dziewczyny nie mam i się cieszę. Jakby miała mi codziennie takie sceny odstawiać to ja dziękuję.
- Okres mam, pasuje?!- krzyknęłam. Prawdą było, że aktualnie miałam okres. Może dlatego miałam takie nastroje? Może dlatego tak bardzo przeżywałam to, że Michał ma menadżerkę? Już sama nie wiem, pogubiłam się we własnych myślach i humorkach.
- Najlepiej zawsze na coś zwalić, nieprawdaż?!
- Zbyszek, weź wyjdź.- powiedział Michał. Mój brat wkurzony wyszedł, a Misiek usiadł na moim łóżku.- Co jest?
- Aktualnie, czwartek.
- Ja się pytam co jest z tobą?
- Nic.
- Nic?
- Nic a nic!
- Właśnie widzę tą nicość!
- Przestaniesz?
- Powiesz mi co się dzieje z tobą?
- Okres mam! Nie umiecie tego pojąć?
- Przecież widziałem jak się wkurzyłaś jak powiedziałem o tej dziewczynie...
- Przestaniesz?!
- Jesteś zazdrosna.- oznajmił.
- Tak! Żebyś wiedział!
- Ale o co?
- O to, że jak będziesz miał dziewczynę to już nie będziesz miał dla mnie czasu, będziesz miał mnie w dupie, a ja zostanę sama jak ten palec.- on aż zaniemówił.
- Czemu ty tak myślisz?
- Zrozum, wszyscy mnie zostawiają, moją głęboko w dupie! Jestem zdana sama na siebie i nie mam nikogo oprócz ciebie i Zbyszka!- słone krople cisnęły mi się do oczu.
- Przecież my cię nigdy nie zostawimy.
- Nie bądź tego taki pewien...- poczułam, że po moim policzku zaczęła spływać łza, a za nią kolejna i kolejna...
- Przecież teraz ty jesteś dla nas najważniejsza, nie rozumiesz tego?
- Nie! Nie jestem najważniejsza, bo gdybym była to Zbyszek by się po mnie nie darł!
- On czasami ma dość. Po prostu to dla niego wielka odpowiedzialność mieć ciebie w domu i opiekować się tobą. On pilnuje ciebie jak oczka w głowię i uwierz mi, że gdyby coś ci się stało to Zibi sobie by tego nie wybaczył.
- Skoro jestem takim ciężarem to czemu on mnie jeszcze na ulicę nie wyrzucił? Niech to zrobi natychmiast, a cały ciężar opieki z niego spadnie!
- Młoda, nie mów tak! - przytulił mnie, a ja zaczęłam płakać.- Przecież wiesz, że jesteś dla niego najważniejsza!
- Misiek, ale ja się boje też, że jak Zbyszek się wypnie do mnie dupą, a ty będziesz miał dziewczynę to ja już do nikogo nie będę mogła iść.- Cały czas mówiłam maślane masło, masło maślane.
- Ej, jesteś dla mnie jak siostra i zawsze będę miał dla ciebie czas. Ja cię przyjmę z otwartymi rękami, bez zastanowienia.
- Uważaj, bo ci uwierzę.
- Spójrz na mnie. Kocham cię najmocniej na świecie i żadnej innej dziewczyny nie będę tak mocno kochać jak ciebie.- pocałował mnie w policzek, a ja jeszcze bardziej przytuliłam się do niego nadal płacząc.
- Ja się boje...
- Nawet o tym nie myśl!- on głaskał mnie po włosach, a ja cały czas ryczałam. Miałam najczarniejsze scenariusze w głowię, które zapewne długo z niej nie wyjdą.
________________________________________
 Musimy nadrobić z Nikolą ;) Mam nadzieje, że rozdział się podoba, gdyż był pisany o północy.
Tynka nie będzie pisała, gdyż ma strasznie dużo na głowę i rozumiem ją :) Ale powróci tu, na pewno, a aktualnie ja przejęłam jej opowiadanie ;)
Zapraszam na mojego ASKa, jeżeli macie pytania to zapraszam. Jeżeli wam się nudzi to też wchodźcie ;)
http://ask.fm/martka8

A już dzisiaj, życzę Wam Wesołego Jajka, mokrego a może pachnącego Śmigusa-Dyngusa i czasu spędzonego z rodziną :)

Do następnego, Maniek ;>