Monika.
25.07.2019,
Malediwy.
Kto wiedział, że
tak potoczy się moja historia? Kto wiedziała, że będę narzeczoną
siatkarza? Kto wiedział, że będę studiować fizjoterapię? Kto
wiedział, że będę tolerować mojego brata?
-Co my robimy ze
swoim życiem?- pytam się mojego narzeczonego. On patrzy na mnie zza
okularów i uśmiecha się cwaniacko.
-Życie toczy się
własnym tempem, a my po prostu jesteśmy dodatkiem.
-Filozof się
znalazł.
-Mówię tylko
prawdę. No bo pomyśl- siada na leżaku, a ja odwracam głowę i
patrzę się w jego tęczówki.- spotkaliśmy się, zakochaliśmy się
w sobie i bum, nagle będzie ślub. Zresztą chciałaś być
koszykarką, a wylądowałaś na fizjoterapii i będziesz mieć tytuł
magistra. Nienawidziłaś się ze Zbychem, a teraz dnia bez siebie
nie wytrzymacie.
-Może i masz
rację...
-Nie może, tylko
na pewno, kotku. Zbieramy się?
-Czemu nie...-
wstajemy i przytulając się idziemy do naszego bungalowu. Rzucam
torbę na kanapę i kładę się na łóżko.- Co będziemy robić?
-Nie wiem.- on
kładzie się koło mnie. Leży na łóżku jak debile.- A może...-
zmienia pozycję na siedzącą, ja robię to samo i patrzę się na
niego.- skoro masz zdanego magistra i lada chwile będziemy mieli
ślub, to może byśmy się postarali o potomków?
-Teraz? Tutaj? Na
wakacjach?- uśmiecham się do niego.
-Kocham cię, panno
K...- nie pozwalam mu dokończyć, bo zachłannie wpijam się w jego
usta.
Kochaliśmy się
całą noc. Było wspaniale, nigdy się lepiej nie czułam. Lecz
około 4 nad ranem chciało mi się cholernie spać, więc oboje
zasnęliśmy. Kolejny dni mijały w zawrotnym tępię, opalaliśmy
się na plaży, pływaliśmy w Ocenie, a w nocy albo szaleliśmy na
parkiecie, albo szaleliśmy w łóżku. W dzień wyjazdu zaraz z rana
powitała mnie łazienka. Wymiotowałam jak głupia, ale kiedy
skończyłam weszłam wkurzona do pokoju, gdzie mój narzeczony
jeszcze sobie smacznie chrapała.
-Zabiję cię!- drę
się na cały pokój. Ma gdzieś, ze jest szósta rano, mam gdzieś,
że zasnęliśmy o godzinie trzeciej w nocy. Teraz liczy się tylko
to jak się czuję.
-Co się stało?-
odpowiada jeszcze nieprzytomny.
-Jak sądzisz?-
pytam się wściekła.
-Będą małe
szkraby, prawda?- pyta z wielkim uśmiechem na twarzy, przy okazji
podśmiewa się. Ja nic nie odpowiadam, tylko opuszczam głowę. On
podchodzi do mnie i mocno mnie przytula.- Tak się cieszę, kochanie.
Dopiero teraz
uświadamiam sobie jakie szczęście mnie spotkało. Mam kochanego
brata, który układa sobie życie ze swoją żoną i wymarzoną
trójką dzieci. Na Mistrzostwach Europy będę fizjoterapeutką
naszej reprezentacji. Ja mam wspaniałego narzeczonego, a za niecały
miesiąc będzie moim mężem. Jestem w ciąży, a nasze dziecko
będzie miało wspaniałego tatę, wujków i ciocię. Jednak
najważniejsze jest to, że kocham Karola i jesteśmy ze sobą
szczęśliwi, a ze Zbyszkiem widujemy się codziennie, dosłownie. W
końcu nie codziennie mieszka się naprzeciwko domu brata.
_____________________________________________
Kończymy już to opowiadanie. :) Mi osobiście nie podoba się moja praca, uważam, że to najgorsze opowianie EVER! :) Ale tak czy inaczej chciałabym, aby wszyscy, którzy to czytali, wpisali się, bo w końcu ponad 8 tys. wyświetleń samo się nie nabiło c:Po Spodku nie został popiół tak jak zamierzałam, bo zaczęło lać c: Atmosfera megahipersuperzajebista! ♥ Tego nie da się opisać, trzeba to poczuć na własnej skórze :3 Ale co najważniejsze byłam na moim pierwszym meczu Reprezentacji Polski i pojawię się ponownie. :) Takich rzeczy się nie zapomina, takie rzeczy pamiętamy latami :]
Więc żegnamy się na dobre ze Zbychem, Monią, Miśkiem, Nikolą i gościem specjalnym... Karolem Kłosem♥ :)
Zapraszam na Przyszłość i Śmierć, gdzie jutro powinien opjawić się nowy rozdział :P
I wraz z Dzuzeppe mamy nową stronkę na FB, na którą serdecznie zapraszamy. :]
Pozdrawiam cieplutko, Maniek ♥
Nie no to, że Kłosik kochany się tu załapie, to się nie spodziewałam, ale chyba zaczęłaś go coraz bardziej lubić :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam szczęśliwe zakończenie z za każdym razem będą się mi podobać, więc czegóż chcieć więcej... Za chwilę ślub, potem dzidziuś, a potem to już sielanka :D
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
No to się nie spodziewałam, że tak to zakończysz ale rozumiem :)Jeszcze się tu nam Karollo pojawił <3 Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńcześć, zapraszam na :
OdpowiedzUsuńnaturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com - o reprezentacji piłki s.
&
nedorazumeniya-nieporozumienia.blogspot.com - o Łukaszu Ż.
"love, peace & best of all", Świetlik. ♥