niedziela, 7 lipca 2013

Epilog.

Monika.
 
25.07.2019, Malediwy.

Kto wiedział, że tak potoczy się moja historia? Kto wiedziała, że będę narzeczoną siatkarza? Kto wiedział, że będę studiować fizjoterapię? Kto wiedział, że będę tolerować mojego brata?
-Co my robimy ze swoim życiem?- pytam się mojego narzeczonego. On patrzy na mnie zza okularów i uśmiecha się cwaniacko.
-Życie toczy się własnym tempem, a my po prostu jesteśmy dodatkiem.
-Filozof się znalazł.
-Mówię tylko prawdę. No bo pomyśl- siada na leżaku, a ja odwracam głowę i patrzę się w jego tęczówki.- spotkaliśmy się, zakochaliśmy się w sobie i bum, nagle będzie ślub. Zresztą chciałaś być koszykarką, a wylądowałaś na fizjoterapii i będziesz mieć tytuł magistra. Nienawidziłaś się ze Zbychem, a teraz dnia bez siebie nie wytrzymacie.
-Może i masz rację...
-Nie może, tylko na pewno, kotku. Zbieramy się?
-Czemu nie...- wstajemy i przytulając się idziemy do naszego bungalowu. Rzucam torbę na kanapę i kładę się na łóżko.- Co będziemy robić?
-Nie wiem.- on kładzie się koło mnie. Leży na łóżku jak debile.- A może...- zmienia pozycję na siedzącą, ja robię to samo i patrzę się na niego.- skoro masz zdanego magistra i lada chwile będziemy mieli ślub, to może byśmy się postarali o potomków?
-Teraz? Tutaj? Na wakacjach?- uśmiecham się do niego.
-Kocham cię, panno K...- nie pozwalam mu dokończyć, bo zachłannie wpijam się w jego usta.
Kochaliśmy się całą noc. Było wspaniale, nigdy się lepiej nie czułam. Lecz około 4 nad ranem chciało mi się cholernie spać, więc oboje zasnęliśmy. Kolejny dni mijały w zawrotnym tępię, opalaliśmy się na plaży, pływaliśmy w Ocenie, a w nocy albo szaleliśmy na parkiecie, albo szaleliśmy w łóżku. W dzień wyjazdu zaraz z rana powitała mnie łazienka. Wymiotowałam jak głupia, ale kiedy skończyłam weszłam wkurzona do pokoju, gdzie mój narzeczony jeszcze sobie smacznie chrapała.
-Zabiję cię!- drę się na cały pokój. Ma gdzieś, ze jest szósta rano, mam gdzieś, że zasnęliśmy o godzinie trzeciej w nocy. Teraz liczy się tylko to jak się czuję.
-Co się stało?- odpowiada jeszcze nieprzytomny.
-Jak sądzisz?- pytam się wściekła.
-Będą małe szkraby, prawda?- pyta z wielkim uśmiechem na twarzy, przy okazji podśmiewa się. Ja nic nie odpowiadam, tylko opuszczam głowę. On podchodzi do mnie i mocno mnie przytula.- Tak się cieszę, kochanie.
Dopiero teraz uświadamiam sobie jakie szczęście mnie spotkało. Mam kochanego brata, który układa sobie życie ze swoją żoną i wymarzoną trójką dzieci. Na Mistrzostwach Europy będę fizjoterapeutką naszej reprezentacji. Ja mam wspaniałego narzeczonego, a za niecały miesiąc będzie moim mężem. Jestem w ciąży, a nasze dziecko będzie miało wspaniałego tatę, wujków i ciocię. Jednak najważniejsze jest to, że kocham Karola i jesteśmy ze sobą szczęśliwi, a ze Zbyszkiem widujemy się codziennie, dosłownie. W końcu nie codziennie mieszka się naprzeciwko domu brata.

_____________________________________________
 Kończymy już to opowiadanie. :) Mi osobiście nie podoba się moja praca, uważam, że to najgorsze opowianie EVER! :) Ale tak czy inaczej chciałabym, aby wszyscy, którzy to czytali, wpisali się, bo w końcu ponad 8 tys. wyświetleń samo się nie nabiło c:

Po Spodku nie został popiół tak jak zamierzałam, bo zaczęło lać c: Atmosfera megahipersuperzajebista! ♥ Tego nie da się opisać, trzeba to poczuć na własnej skórze :3 Ale co najważniejsze byłam na moim pierwszym meczu Reprezentacji Polski i pojawię się ponownie. :) Takich rzeczy się nie zapomina, takie rzeczy pamiętamy latami :]

Więc żegnamy się na dobre ze Zbychem, Monią, Miśkiem, Nikolą i gościem specjalnym... Karolem Kłosem♥ :)
Zapraszam na Przyszłość i Śmierć, gdzie jutro powinien opjawić się nowy rozdział :P
I wraz z Dzuzeppe mamy nową stronkę na FB, na którą serdecznie zapraszamy. :]

Pozdrawiam cieplutko, Maniek ♥

3 komentarze:

  1. Nie no to, że Kłosik kochany się tu załapie, to się nie spodziewałam, ale chyba zaczęłaś go coraz bardziej lubić :D
    Ja uwielbiam szczęśliwe zakończenie z za każdym razem będą się mi podobać, więc czegóż chcieć więcej... Za chwilę ślub, potem dzidziuś, a potem to już sielanka :D
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się nie spodziewałam, że tak to zakończysz ale rozumiem :)Jeszcze się tu nam Karollo pojawił <3 Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cześć, zapraszam na :
    naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com - o reprezentacji piłki s.
    &
    nedorazumeniya-nieporozumienia.blogspot.com - o Łukaszu Ż.
    "love, peace & best of all", Świetlik. ♥

    OdpowiedzUsuń